Biały heteroseksualny mężczyzna
Dyskryminacja i wykluczenie… kogo? Pierwsza myśl, to że będzie to kolejny kawałek o tym jak trudno nam, kobietom, przezwyciężyć bariery stworzone przez patriarchat -co jest faktem. Ale nie, ja dziś mam zamiar pochylić się na rzekomą/domniemaną/faktyczną dyskryminacją facetów.
Ironia na bok, choć to pierwsze żachnięcie jest być może usprawiedliwione – szczególnie u osób które Kryzysów słuchają regularnie i mają feministyczne lub feminizujące poglądy.
Czy to jeszcze feminizm?
Czy sprzeniewierzę się co radykalniejszym słuchaczom i słuchaczkom prosząc teraz o zaakceptowanie tezy, że feministyczne klapki na oczach szkodzą wszystkim? Pozwól mi przynajmniej głośno się zastanowić czy coś – i ewentualnie co – jest na rzeczy. W następnych akapitach spróbuję odsunąć perspektywę kobiety, albo może wzbogacić ją o spojrzenie mężczyzn – i na męskość – w dzisiejszym świecie.
Ale co babka po 50. może powiedzieć na ten temat? Dla słuchaczek i słuchaczy którzy teraz pomyśleli że są tu dla rozmów o dojrzałości i kobiecości – szybka klaryfikacja.
Mam coś do powiedzenia
- jako była żona samca alfa (przepraszam mojego byłego za to sformułowanie, bo wiem że żaden prawdziwy samiec alfa nie lubi być nazywany samcem alfa, ale tak mi szybciej i wygodniej),
- jako matka dwóch młodych mężczyzn, którzy dopiero co wystartowali w dorosłe życie i mimo feminizującego wychowania mają swoje własne poglądy i spostrzeżenia,
- jako przyjaciółka i koleżanka facetów o bardzo różnych osobowościach – od takich korzystających z męsko-centrycznego porządku, aż po wrażliwych sprzymierzeńców kobiet.
Myślę że mam coś do uporządkowania w temacie męskości, stojących przed nią wyzwań i problemów.
I w ogóle – zwróciliście uwagę że męskość jest rodzaju żeńskiego? Ciekawe, freudowsko ciekawe 😉

Dziedzictwo patriarchatu
Wiadomo, że patriarchat trzyma się mocno. Wiadomo, że żeby kobiety w naszym regionie osiągnęły podobny do mężczyzn status ekonomiczny, prawny i społeczny potrzeba jeszcze 107 lat! To oznacza, że ani my, ani nasze córki nie mamy szans na doświadczenie pełnej równości. Uzasadnione jest zatem głośne mówienie o naszych prawach, walka z systemowymi ograniczeniami, powszechna edukacja feministyczna. Niestety w naszym bąbelku informacyjnym tak bardzo pasjonujemy się odbbieraniem tego co nam się należy, że prawie zupełnie straciłyśmy z oczu szerszy obraz.
Ja sama – tak, biję się w pierś! – wdawałam się nieraz w emocjonalne utarczki z manosferą, głównie na TikToku, gdzie różne skrajne koncepcje mają swoje zatwardziałe obozy. I łatwo wdać się w naparzankę w obronie swoich jedynie słusznych poglądów. I tak, wiem, media społecznościowe nie sprzyjają otwartej dyskusji i szukaniu wspólnych obszarów, bo wiadomo że najlepiej klika się konflikt i drama. Ja, taka inteligentna i oczytana, pod wpływem adwersarzy tylko okopywałam się na swojej barykadzie, próbując ich przekonać zamiast zrozumieć. No ale na szczęście zawsze jest czas na poprawę. Tym kawałkiem właśnie próbuję zrozumieć, i Ciebie też do tego zachęcam.
Dyskryminacja odwetowa
Wyjdę od śmiałej tezy, że fakt bycia w grupie dyskryminowanej, nie uprawnia członkiń tej grupy do dyskryminacji odwetowej. A niestety widzę sporo skrajności w postawach wśród kobiet: od “wszyscy faceci to przemocowcy i/lub debile”, poprzez “trzeba ich zmanipulować żeby osiągnąć swoje cele” – matrymonialne, ekonomiczne itp., aż po: “Takie nasze biologiczne przeznaczenie, stoimy niżej od mężczyzn i trzeba się z tym pogodzić w imię wyższych celów”.
Jeśli pominęłam jakieś istotne postawy to proszę uzupełnij je w komentarzu do tego odcinka.
Czy mężczyźni odpowiadają na nasze zarzuty rzeczowo i merytorycznie? Oczywiście że nie, są tak samo jak my ludźmi, ze swoimi brakami, przekonaniami i emocjami które tylko podgrzewają atmosferę i utrudniają dogadanie się. Więc na jednym biegunie mamy tych którzy krzyczą, że powinno się przywrócić stary porządek, gdzie kobiety znały swoje miejsce – oczywiście niżej na społecznej drabinie, spełniały swoje z góry wyznaczone role, a mężczyznom się zwyczajnie “należało”. I z nich łatwo nam się śmiać i wytykać ich palcami jako jaskiniowców.
Ale na drugim biegunie mamy, tych którzy posuwają alarmujące dane.
Bez parafrazowania, oto one:
- Polska jest w światowej czołówce jeśli chodzi o samobójstwa – i aż 85% z ogólnej liczby popełniają w naszym kraju mężczyźni
- Polacy żyją średnio o 8 lat krócej niż Polki
- Mężczyźni stanowią większość jeśli chodzi o wypadki przy pracy (63%)
- Stanowią dramatyczną większość uzależnionych (81%) i w kryzysie bezdomności (83%)
- Rzadziej zdają maturę, a na 160 studentek przypada obecnie tylko 100 studentów
Można się teraz żachnąć – no ale jednak szanse wyjściowe mają znacznie korzystniejsze: kulturowo mężczyźni mogą więcej, już na starcie dostają przewagi. No i jednak jako dorośli ludzie sami wybierają ścieżkę życiową i profesjonalną, więc jak się komuś nie chce korzystać z darmowej edukacji to sam jest sobie winien. Kobiety odrabiają tę lekcję pilnie i widać zmianę – jeszcze nie w pozycji i zarobkach, ale we wzroście kompetencji i nastawieniu już tak.
I to wszystko jest prawda, ale z drugiej strony kapitał emocjonalny i mentalny jaki chłopcy otrzymywali przez lata w procesie wychowania jest bardzo słaby i bardzo nieadekwatny to wyzwań współczesności.
Kapitał mentalny
No bo to co działało w czasach PRLu, w okresie przełomu gospodarczego, czyli zadaniowość, odcinanie emocji, nastawienie na walkę, plus oczekiwania społeczne, także te związane z życiem prywatnym, kompletnie przestały pasować do tego jak świat wygląda dzisiaj. Czyli do rosnącej roli kobiet, do stopniowego wyrównywania szans, do konieczności konkurowania już nie tylko z innymi mężczyznami ale i kobietami na rynku pracy. Dołóż do tego brak kompetencji miękkich, empatii, wrażliwości, akceptacji błędów i porażek – to sprawia że tradycyjnie męski model życia zachwiał się w posadach i nie widać żadnej kuszącej alternatywy. No bo przecież nie jest nią nawoływanie feministek, by ojcowie sprawiedliwie wzięli na siebie połowę obowiązków opiekuńczych, by faceci inwestowali uwagę w akceptację emocji, by posunęli się trochę na zarządczych fotelach i docenili różnorodność.
Tak jak nam łatwiej krzyczeć i buntować się z wściekłością przeciw patriarchalnemu systemowi, tak im prościej obrazić się na zmiany i postulować powrót do starych zasad gry.
Mam wrażenie, że feministyczny postulat wyrównywania szans nie wziął pod uwagę tego, że działamy na styku wielu interesów, i że utopijny model z „Seksmisji” Juliusza Machulskiego nie wypalił. Co z tego, że wywalczymy wszystko czego potrzebujemy, co nam się należy, skoro zostaniemy z tym same? Nie będzie dla nas partnerów, nie będzie towarzyszy, nie będzie – no właśnie – różnorodności, którą odmieniamy teraz przez wszystkie przypadki.
Przepaść coraz głębsza
Bo różnice będą się pogłębiać. Już teraz dysproporcja między wykształconymi Polkami i Polakami jest niepokojąca. Czy naprawdę dziwi w tej sytuacji radykalizacja facetów? Przecież to ich ogólne zaniedbanie zasila tylko ruchy red pill, konfę, subkulturę przegrywów i inceli. Nie uwzględniając mężczyzn w feministycznych zmianach, nie włączając ich w proces, antagonizując się coraz bardziej, my kobiety strzelamy sobie w stopę.
Brak oferty to jest w ogóle ciekawa sprawa. Mnie samą gdzieś tam wkurza myśl, że nie dość że jestem stratna jako przedstawicielka płci żeńskiej (bo np. luka płacowa to w Polsce 20%), to jeszcze faceci którzy zębami trzymają się starego porządku – oczekują że zorganizuję im jakąś trzecią satysfakcjonującą opcję. Czy mam na to siłę? Czy mam na to przestrzeń? No właśnie…
Dlaczego to znowu my, kobiety-ogarniaczki, stereoptypowo przedstawiane jako dobrze zorganizowane, empatyczne i skłonne do koncyliacji – dlaczego mamy znowu wyręczać chłopów, służyć im w znalezieniu takiego modelu funkcjonowania, który nie zsyłałby ich na radykalny margines?
No dlaczego, dlaczego? Kto wie?
Czego potrzebują kobiety?
Bo nie chcemy powrotu płciowej nierównowagi, bo nie chcemy radykalizmu. Bo potrzebujemy facetów, tak jak oni potrzebują nas. Bo chcemy, żeby nasz kraj był rządzony przez mądrych ludzi – w tym mężczyzn. (przy okazji: IDŹ NA WYBORY!). Bo chcemy, żeby w debacie publicznej ścierały się światłe umysły, niezależnie od płci. Bo chcemy, żeby nasze heteroseksualne córki mogły wybierać wśród wartościowych facetów. Bo oprócz przyjaciółek chcemy mieć partnerów i kompanów, których będziemy szanować i podziwiać.
Jeśli jesteś w trwałym związku to możesz pomyśleć teraz, że przesadzam. Nadal społeczeństwo jest mniej więcej w połowie męskie i w połowie żeńskie, nie ma tragicznej dysproporcji, która zagrażałaby łączeniu się w pary.
Błąd, przyjrzyj się sytuacji uważniej, choćby dlatego że ona ma realny wpływ na twoich bliskich.

Z uwagi na tragiczne statystyki które cytowałam wcześniej, pogłębia się przepaść między mężczyznami i kobietami gotowymi na zawieranie relacji. Mówi się, że niedługo 80% najlepiej wyedukowanych i najbardziej zaradnych kobiet będzie konkurowało o względy tylko 20% mężczyzn na podobnym poziomie – bo tylko tyle będzie ich w całej puli. To oznacza, że duża część dziewczyn, które wydawać by się mogło zapracowały na dobre życie, nie znajdzie partnerów lub będzie musiała diametralnie obniżyć wymagania. To oznacza także że kolosalna większość mężczyzn będzie pogrążać się we frustracji z braku szans na związek, ba, nawet na seks!
Na to rozwarstwienie wpływ ma – a jakże! – technologia i sposób korzystania z niej. Poznać kogoś w realu to jest nie lada wyzwanie – sięgnij do odcinka 15., tego o eksperymencie barowym, gdzie próbowałam zrezygnować z aplikacji randkowych na rzecz prawdziwego doświadczenia. Wnioski są słabe.
Zatem platformy online raczej prędko nie znikną, jako że oprócz dostępu – teoretycznego – do ogromnej bazy singli, dają poczucie względnego bezpieczeństwa i anonimowości. Zawsze można tylko pooglądać, można zniknąć raz dwa, można odciąć osoby które budzą w nas trudne emocje lub przestają nam się podobać.
Uwaga, zagrożenie!
Jednak badania pokazują, że używanie aplikacji randkowych szkodzi, i to bardziej szkodzi facetom. Raz – dlatego, że takie narzędzia zarabiają na stymulowaniu męskiej tendencji do polowania. No i naprawdę nie mają na celu sukcesów matrymonialnych użytkowników. Nie dość, że w takim Tinderze stosunek mężczyzn do kobiet to 80% do 20%, to jeszcze algorytmy manipulują widocznością i dostępem do profili w sposób perfidny i frustrujący.
Dodatkowo faceci, podobnie jak kobiety, cierpią na obniżenie samooceny w wyniku obserwowania wyśrubowanych standardów wyglądu, pozycji społecznej (kojarzysz te mityczne oczekiwania dotyczące wzrostu? To prężenie muskułów albo chwalenie się statusem?). Zdjęcia w drogim samochodzie, na tle egzotycznego widoku czy wreszcie z wielką rybą w rękach – to odmiany dokładnie tego samego popisywania się, które uchodzi za skuteczne w nęceniu partnerki.
Niby w apce nie widać czy ktoś mnie odrzucił, ale jeśli ktoś nie ma żadnych matchy przez miesiące korzystania, to jak myślisz, jak to wpływa na jego poczucie własnej wartości? A tajemnicą poliszynela jest że każda kobieta może w najgorszym razie dogadać się na seks, czego faceci nie mogą przeboleć. Natomiast mniej atrakcyjny, nieśmiały, wycofany facet może latami nie doświadczyć cienia zainteresowania ze strony płci przeciwnej. I czuć się beciakiem.
Beta
Beciak – znasz to określenie? Mam wrażenie – szczególnie z TikToka – że zostało ukute przez samych facetów, którzy mając się za alfy gardzą wszystkimi nie przebojowymi kolegami. Albo przez takich, którzy na kursach uwodzenia zbijają małe fortuny. Mężczyzna beta to ich zdaniem taki, który nie potrafi przewodzić ani tym bardziej “prowadzić” kobiety, taki, który nie wie czego chce, jest niepewny, a co najgorsze stawia kobietę na piedestale i uważa ją za równą sobie. Te teorie są tak absurdalnie głupie, można by o nich zrobić cały odcinek. Dopowiem tylko, że mężczyzna alfa to nie taki rodzaj przywódcy, o jakim mówi popkultura. Przede wszystkim – w przyrodzie nie ma tak dużego procenta samców alfa jak chcieliby guru od uwodzenia i teorii hipergamii. Alfy są wyjątkami i raczej nie uczą się tego na kursach 😉 Po drugie – samiec alfa nie wygryza samców beta, ale otacza całe stado opieką oraz potrafi przeprowadzić sukcesję władzy. Ale jakoś ta wiedza nie przenika do narracji internetowych guru.
Inna ciekawa sprawa – kobiety AD 2023 preferują jednak samców beta. Przynajmniej jako stałych partnerów, życiowe wsparcie i ojców swoich dzieci. Samiec beta musi się dogadywać, bo wie że nie weźmie władzy siłą. I nawet jeśli oglądamy się za macho, to zapewniam, że po kilku randkach mamy dość samozadowolenia takiego typa, bo z prawdziwymi przymiotami alfy ma to niewiele wspólnego. Napompowane ego nie czyni z faceta alfy, naprawdę.
Facet facetowi wilkiem
Natomiast to parszywe nadmiarowe ego prowadzi do umniejszania innych – i mężczyzn, w całej ich różnorodności, i kobiet. Na przykład taki fenomen hipergamii, którym dostaję w twarz w najbardziej absurdalnych momentach (np. kiedy robiłam odcinek o randkowaniu z młodszymi mężczyznami – odcinek 11 Toyboy & cougar). Hipergamia w naukach społecznych to praktyka poślubiania czy wiązania się z osobą z wyższej klasy lub o wyższym statusie społecznym czy majątkowym. Zwolennicy teorii red pill z pogardą zauważają, że kobiety chcą wiązac się tylko z bogatymi, silnymi i przystojnymi mężczyznami. Nie zwracają uwagi na to, że sami uważają za atrakcyjne tylko piękne i młode kobiety. No i w chwytliwych teoriach nie ma miejsca na analizę, czy to wynika z wrodzonej przebiegłości rodzaju żeńskiego (NIE, nauka to wykluczyła) czy może ze wzorca kulturowego, którym nasiąkaliśmy i nasiąkałyśmy tysiące lat ORAZ ekonomicznego kształtu świata?
Co my na to?
Czy jest jakiś ratunek w tej sytuacji? Czy możemy pomóc sobie nawzajem? Nie wiem. Oprócz tego, żeby się otwierać na cudzą perspektywę, żeby raczej próbować rozumieć niż od razu oceniać, nie mam mądrej rady czy szybkiego sposobu na pogodzenie kobiet i facetów. Na pewno twarde okopywanie się na swoich pozycjach i pielęgnowanie poczucia krzywdy nie pomoże. Trudno przecież winić za wieki patriarchatu mężczyzn urodzonych w ostatnich kilkudziesięciu latach! Nie mieli wpływu na tworzenie tego systemu nawet jeśli są jego beneficjentami. Warto też uświadamiać że patriarchat szkodzi wszystkim – i kobietom i mężczyznom. I jakoś nie wierzę już, że da się cokolwiek zmienić na lepsze wrzeszcząc i tupiąc nogami.
Paternalizmowi – nie!
Jednocześnie mam w sobie ogromny sprzeciw przeciw traktowaniu mężczyzn jak dzieci. Przeciw załatwianiu za nich spraw albo działaniu dla ich dobra, ale ponad ich głowami. To mi trochę przypomina macierzyństwo. Do pewnego momentu jesteś wyrocznią dla swoich pociech, ale jeśli nie spostrzeżesz się w porę to staniesz się ich managerką i w jakimś sensie ich ubezwłasnowolnisz. I sama do siebie będziesz mogła mieć pretensje że są nieporadni.
Podobnie tutaj. Uważanie że faceci to idioci i musimy teraz poświęcić się w poprowadzić ich za rączkę, jest nie tylko przeciwskuteczne, jest cholernie pogardliwe i przemocowe. W ten sposób nie utrzymamy ze sobą dobrych, perspektywicznych relacji. Mężczyźni i kobiety muszą być autorytetami dla siebie nawzajem, bo tylko razem tworzymy sensowną jakość. Nie tylko w kontekście związków romantycznych, ale w ogóle. Jeżeli jedna strona będzie “wiedziała lepiej” to nic dobrego z tego nie wyniknie.
Rezonuje? Nie rezonuje? Chcesz coś dodać? Polemizować? Zapraszam! Zostaw komentarz pod odcinkiem, możemy rozwijać ten wątek w rozmowie – także na socialach. Zapraszam na moje instagramy age_concept i bo_gini_ i oczywiście na TikToka skąd pochodzi temat kolejnego odcinka kryzysu o… duchach. Domyślasz się o czym piszę? Oczywiście o ghostingu, ale dla odmiany w chyba bardziej wzmacniający sposób. Oczywiście dla osób ghostowanych, czyli porzucanych po cichu, bez słowa wyjaśnienia, bez domknięcia relacji. Czekam też na Twoje doświadczenia i spostrzeżenia w tym temacie. Pisz na maila [email protected].
Dziękuję że ze mną jesteś, że zaczynamy już razem drugi sezon. Skoro nadal działam, to znaczy że mam plan rozwoju podcastu. W pierwszej kolejności potrzebuję się dosprzętowić i na to będę przeznaczać wpłaty ze zrzutki. Uważasz że Kryzys jest ważny? Rzuć monetę albo dwie i pomóż czynić świat ciut lepszym. Odcinek po odcinku.
Dziękuję i do zobaczenia/usłyszenia niedługo!
Ciao!
Zdjęcie na okładce odcinka i w treści: Kasia Łodzińska
Za inspirację tematu dziękuję mojemu przyjacielowi Leszkowi Stankowi <3