Przyjeżdżam na Lazurowe Wybrzeże od blisko dziesięciu lat. To na tyle długo, żeby zdążyć oswoić się z jego pięknem i przestać je dostrzegać z taką mocą, jak za pierwszym razem. Czasami trzeba na rzeczy spojrzeć oczami innych, żeby znowu docenić co nas otacza.
Kiedy tego lata w Nicei odwiedziła mnie Monika, starałam się pokazywać jej to wszystko, co zwykle pokazuję moim gościom. Mamy taką standardową trasę między Monako a Cannes, która na wszystkich robi wrażenie, ale dla nas jest po tylu latach po prostu męcząca. Szczególnie że te objazdówki odbywają się najbardziej gorących i obleganych turystycznie miesiącach, czyli w lipcu i sierpniu.
Coś nowego?
Monika podeszła jednak do tematu proaktywnie i sama wyszukała lokalizacje, które chciała odwiedzić. To sprawiło, że i ja zajrzałam do miasteczek, które zwykle odwiedzałam przy okazji wyjść do restauracji czy na zakupy. Jednym z nich jest Villefranche-sur-Mer – mała osada założona niegdyś przez rybaków, a teraz kusząca luksusowymi rezydencjami, świetnym jedzeniem i uroczym portem gdzie zawijają jachty.
Razem wyszukałyśmy więc urokliwe zakamarki, które idealnie pasowały do stworzenia instagramowej relacji z urlopu. A ja pokusiłam się o ułożenie tego w listę, na której znajdziesz konkretne adresy (w linkach znajdziesz odniesienia do Google Maps), żeby w razie podróży na Riwierę łatwo móc je odwiedzić.
Zapraszam w podróż!

Quai de l’Amiral Courbet
To uliczka przylegająca do portu. Znajdziesz przy niej mnóstwo restauracji, które swoje stoliki wieczorem ustawiają tuż nad wodą. Widok na zachodzące nad zatoką słońce zapiera dech w piersiach I goście często zapominają, że mają na talerzach ciepłe potrawy, bo wolą robić zdjęcia widokowi.
Place de la Paix
Znalazłyśmy to miejsce przypadkiem, szukając widoku na kaskadowo układające się dachy domów w miasteczku. Wystarczyło zaparkować samochód na Parking Wilson i wspiąć się odrobinę na górę. Zejście schodami w dół wprost do portu było pięknym spacerem. Po drodze można zobaczyć ukwiecone wąskie uliczki i kolorowe pranie suszące się na sznurach między budynkami.

Plage de l’Ange Gardien
Odkryłam ją przypadkiem – to maleńka plaża położona za kamiennym cyplem zamykającym Plażę Marynarzy. Idealnie przyjść tam wcześnie rano – my żeby zrobić zdjęcia o wschodzie słońca byliśmy tam tuż po 6:00. Było warto – słońce wychylające się zza Cap Ferrat najpierw ozłociło kamienice w porcie tworząc piękne tło dla wody. Stopniowo dzięki jego promieniom cała zatoka wypełniła się magicznym światłem.

Plage des Marinières
To bardzo popularne miejsce, więc od około 10 rano robi się tu tłoczno. Dlatego tak jak na Plage de l’Ange Gardien warto odwiedzić ją raniutko. My decydowałyśmy się na morskie kąpiele między 8:00 a 10:00 – potem robiło się ciasno na wąskiej plaży, a i słońce przypiekało za mocno. Oczywiście można wynająć leżak i parasol na prywatnej plaży Deli Bo Bains, ale i tak nie ma tam komfortu obcowania z naturą. Na tej plaży wspaniale wychodzą zdjęcia z wodą i portem tle. Kolor morza jest oszałamiająco lazurowy (tak!), i jest tak czysto, że na dnie widać kamyczki i ławice rybek.

Boulevard Napoléon III
Ten punkt widokowy możesz kojarzyć z IG. Na drodze biegnącej powyżej miasteczka Villefranche jest kilka zatoczek, w których wygodnie można zaparkować auto i zrobić zdjęcia z widokiem na port i złociste dachy. Jeśli trafisz na pociąg nadjeżdżający na położone poniżej tory to możesz nakręcić zabawne wideo. Warto przetestować różne perspektywy!



